Elo. Po WKL-owej Wigilii u Konika naszła nas taka ochota na snowkita, że postanowiliśmy nie czekać i sami pojechaliśmy sprawdzić czy naprawdę nigdzie nie da się pojeździć. 27.12 ok. 16 wsiedliśmy w samochód w składzie Ja, mój brat (Smokie) i Kowisina. Za cel obraliśmy Karpacz i Śnieżkę leżącą na wysokości1602 m.n.p.m. Po 5,5 godz. Jazdy byliśmy w Karpaczu. Tam nocowaliśmy w hoteliku Mieszko, a Kowis postanowił przyoszczędzić i spał w samochodzie, lecz rano przybiegł przemarznięty. Na dole w Karpaczu nie było ani cm śniegu! Zjedliśmy śniadanko i od razu na wyciąg na Śnieżkę. Wjeżdżając kolejką nie wiedzieliśmy czego się spodziewać na górze. Jako kwaterę na najbliższe trzy noce wybraliśmy schronisko „Dom Śląski” położone na wysokości 1500 m.n.p.m . W trakcie spacerku od wyciągu na kwaterę poczuliśmy leciutki powiewy wiatru co mogło być zapowiedzią czegoś dobrego.
Na górze przy schronisku leżało ok. 5 cm śniegu, ale oprócz tego widoczne było już miejsce w którym mieliśmy zamiar jeździć i było całkowicie pokryte śniegiem. Bardzo ucieszeni szybko zwinęliśmy sprzęt i ruszyliśmy w stronę spotu. Spot jest położony około 15 min drogi od „Domu Śląskiego” w stronę Czech. Wiaterek zaczynał coraz mocniej powiewać, a nasze że mordki coraz bardziej się cieszyły.
Po dotarciu na miejsce, jako pierwszy rozłożyłem latawiec Ozone Manta 12m. Gdy wystartowałem okazało się, że da się jeździć nie tracąc wysokości. Od razu Kowis odpalił Cabrinha Switchblade2 12m i zaczęła się dobra jazda.. Po krótkiej rozgrzewce zaczęliśmy wreszcie cos próbować - wychodziło mi railey do blinda , jakis s-bandzik, Kowisik skakał ładne transition z backloopem i kiteloopikiem, a w końcu i ja zacząłem skakać kiteloopy. Potem była jeszcze próba kiteloopa z przełożeniem baru za plecami-kiteloop – blindjudga i po kilku próbach przełapałem bar i wylądowałem! Niestety śnieg był strasznie grząski i miałem kłopoty z czystym odjechaniem.
Potem Smokie napompował Ozone Instinct 9 i okazało się że niestety ma trochę za mało. Kowis jako pierwszy postanowił pojechać wyżej i wspiął się na sam szczyt. Okazało się ze jest to wspaniały spot także do lotów, które to trenowaliśmy drugiego dnia – wiatr był silniejszy niż wczoraj więc Kowis latał po 7m wysoko.
Zima oraz miejsce w którym się znaleźliśmy bardzo mile nas zaskoczyły. Mieliśmy dwa dni super jazdy aż do zmroku. Na pewno tam niebawem wrócimy, mimo że zejście z góry było niemałym wyczynem- BYŁO KOZUN !!!
Batman (Ozone,Kiteway)
Eska
Źródło:
fot. Łukasz Dymkowski - Smokie